Brockley Sid Brockley Sid
113
BLOG

O wewnętrznych przewrotach

Brockley Sid Brockley Sid Rozmaitości Obserwuj notkę 6

Kilka razy zadawałem sobie pytanie, które z gruntu miało być głębokie po co prowadzę i piszę bloga. Czy nie wystarczy moja wewnętrzna pycha, z którą się borykam i walczę? Nic, nie przychodzi łatwo. Odpowiedź na to pytanie również nie. Zatem pisanie bloga, po z górą stu notkach jest również pewną formą pychy.
Ale trzeba chyba było by zacząć od początku. Komentując wydarzenia ostatnich miesięcy czytając komentarze i notki, doszedłem do przekonania że S24, stał się integralną częścią mojego życia. A co z mojej perspektywy najważniejsze, elementem niezwykle ważnym i chyba nawet niezbędnym. Tutaj znowu zatrzymuję się, żeby pochylić się nad obawą, która w pewien sposób mnie prześladuje. Właśnie, S24 staje się niezbędne! Może to źle, przecież każda forma uzależnienia czyni spustoszenia a przecież salon niewątpliwie ma taki właśnie wpływ na mnie. A skoro pojawia się jakiekolwiek uzależnienie konieczna jest również jakaś terapia. Tym razem wymyśliłem ją sam, przestać pisać. Ale szkoda mi moich notek, które przecież są częścią mnie, bo za wszelką cenę we wszystkim co piszę staram się przemycić istotę własnych opinii. Dokładnie własne zdanie. Poza tym zamieszczane pod tekstami komentarze. Też niezwykle ważne, ponieważ czasami nadające ostateczny charakter myślom zapisanym w notce. Ale właściwie, mimo tych z górą 100 tekstów, komentarzy jest niezwykle mało. Moja szczytowa notka dostała 23 komentarze a tuzy S24, osiągają pod notkami kilkaset. Stąd, po co mikro okruszki na stole opinii, skoro i tak pełen obraz przysłania bochen o średnicy kilku metrów. Zlikwidować bloga – skoro nie jest komentowany, taka myśl prześladowała mnie czasami, i nawiedzała systematycznie. Tylko teraz, nie jest to takie łatwe. Każdy element rzeczywistości, z którą się stykam stał się jakby wypadkową tekstów które ewentualnie mogłyby powstać. Czyli podporządkowuje wszystko co robię S24?!. Wniosek może wydawać się mocno przesadzony, ale oddaje pewną treść uzależnienia od pisania i tego konkretnego medium. To rozwiązanie wydało mi się od razu zbyt drastyczne w skutkach. Wiem, wpadłem na inny pomysł, wyjechać, zapomnieć, biernie się przyglądać a może się odzwyczaję. Dobry pomysł ale tylko w sferze idei. W ostatnim tygodniu podróżuję dużo po kraju, tym razem dla siebie w poszukiwaniu chwili wytchnienia, nie dla pracy. Obserwuję i czytam. Tylko, że obserwacja jest niewystarczająca. Jestem nieco zagubiony, czegoś mi brakuje, istny głód nikotynowy, chociaż nigdy nie paliłem. W sennym widzie budzę się z uśmiechem na twarzy, bo wiem czego brakowało, co w powodowało pustkę i rozdrażnienie. To jest -  regularne redagowanie notek. Tylko ten pozorny śmiech, zamienia się w grymas rozpaczy, bo chwilowe remedium na problemy jest w rzeczywistości przyznaniem się do winy, przyznaniem się do uzależnienia od S24. Śmieszne a może prawdziwe, to takie małe rozdwojenie jaźni.
Bertrand Russell wspomina, iż jako młody człowiek doszedł do takiego oto wniosku: ludzie tak okropnie cierpią, że należałoby możliwie największą liczbę ludzi zabijać, aby zmniejszyć, jak tylko można, masę cierpienia. I tutaj tkwi trzecie rozwiązanie, które pojawiło się nieoczekiwanie. Może warto, zabijać te wszystkie myśli w zarodku, nie koniecznie tak jak mniemał Russel zabijać ludzi, doprowadzając do tego, że żadne składne zdanie nie miałoby sensu. Może dekonstruować wszystko, co ma wartość publicystyczną, i z przeświadczeniem, że nie warto pisać, po prostu milczeć słuchając, i czytać do końca swoich dni? Ale od razu przypomniały mi się słowa Chestertona, które tę kwestię wyjaśniły bez reszty: „Istnieją ludzie – ja sam jestem jednym z nich – którzy uważają, że najbardziej realną i w ogóle najważniejszą rzeczą w człowieku jest jego pogląd na świat. Jesteśmy zdania, że dla gospodyni ważna jest wiedza o dochodach lokatora, lecz jeszcze ważniejsza jest znajomość jego filozofii. Sądzimy, że dla generała mającego potykać się z wrogiem ważna jest wiedza o liczebności jego armii, lecz jeszcze ważniejsza jest znajomość jego filozofii. Uważamy, że problem polega nie na tym, czy teoria świata ma wpływ na bieg zdarzeń, lecz na tym, czy w dalszej perspektywie cokolwiek innego ma na nie wpływ”. I z perspektywy prowadzącego bloga, nie jest ważny zagubiony generał czy teoria świata, ale fundamentalne znaczenie ma sama notka jej powstanie oraz komentarze.

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości