Brockley Sid Brockley Sid
392
BLOG

Manipulacja pewnego plakatu i Rupperta Wielkiego

Brockley Sid Brockley Sid Polityka Obserwuj notkę 4

 Propaganda powinna odwoływać się przede wszystkim do emocji i tylko w bardzo ograniczonym stopniu do tak zwanego intelektu. Musimy unikać wygórowanych żądań intelektualnych. Zdolność przyjmowania przez masy treści politycznych jest bardzo ograniczona, a możliwości zrozumienia ich niewielkie; z drugiej strony masy mają pewną zdolność zapamiętywania. Dlatego skuteczna propaganda musi się ograniczać do niewielu punktów, które z kolei muszą być lansowane w formie sloganów tak długo, aż każdy zrozumie, co przez ten slogan chce powiedzieć –MEIN KAMPF
 
 Kampania wyborcza w Wielkiej Brytanii w przełomowym 1979 roku, była wyjątkowa i analogiczna do obecnej kampanii roku 2010. I warto pamiętać że pewne jej treści przebrzmiewają już 30 lat.
Właśnie wybory w 1979 roku dla Thatcher zrewolucjonizowali dwaj mistrzowie obrazu, dzisiaj powiedzielibyśmy o nich spin doktorzy, Charles i Maurice Saatchi, mistrzowie reklamy. To oni właśnie, swoimi plakatami postawili kropkę nad i, w zwycięskim pochodzie do władzy. Stworzyli niezwykły poster, który zawisł w wielu miejscach Anglii. Przedstawiał on długą kolejkę zamyślonych ludzi do urzędu pracy, a pod spodem widniał napis „Partia Pracy zawodzi – głosuj na Konserwatystów”. Mający być odwołaniem do trudnej sytuacji na rynku pracy, pod rządami Laburzystów, kiedy to bezrobocie sięgało 1. 4 miliona. Już wówczas pojawił się pierwszy symptom manipulacji, która jest wyraźna przy prowadzeniu każdej kampanii wyborczej. Do plakatu pozowali bowiem aktywiści Torysów z północnego Londynu, przyjmując wyreżyserowaną pozę.
 
 
 
Symbolika plakatu była tak wielka, że uważa się iż przesądziła o wygranej Konserwatystów. A pani M. Thatcher ze swoim hasłem: „Jestem obecna w polityce ze względu na konflikt dobra ze złem”, mogła cieszyć się ze zwycięstwa. W obecnych wyborach specjaliści od kampanii Davida Camerona, sparafrazowali triumfalny plakat sprzed 30 lat dodając słowo „ciągle” „Partia Pracy ciągle zawodzi –głosuj na Konserwatystów”. Dodając równocześnie: „dzięki Gordon za 2 mln bezrobotnych”.
 
 
 Tym razem sytuacja jest podobna 2 mln bezrobotnych i ogromny kryzys gospodarczy państwa. Jednak podobnych analogi można znaleźć znacznie więcej, w decydującym momencie kampanii „Iron Lady”, wszystkim swoimi środkami wsparł niezwykle wpływowy Ruppert Murdoch, ówczesna prasa chwaliła za wszystko Konserwatystów. Minęło kolejne 30 lat, kampania na Wyspach wchodzi w decydującą fazę. Sondaże, które od wielu miesięcy mówiły o bezsprzecznym zwycięstwie Konserwatystów, nieoczekiwanie wariują, wskazując na możliwy brak większości potrzebnej do samodzielnego rządzenia, przy jednoczesnym historycznym sukcesie Liberalnych Demokratów. I znowu pojawia się Ruppert Murdoch i jego koncern medialny z najstarszym na wyspach dziennikiem The Times - opiniotwórczym, oraz The Sun mniej prestiżowym niezwykle poczytnym tabloidem. Właśnie w The Times, w ostatnim tygodniu kampanii, dziennikarze ukazują niezdecydowanie ideowe partii Liberalnych – Demokratów ich braki programowe, przestrzegając żeby przypadkiem nie głosować na osobę, a jedynie na partię. Jak wiadomo, popularność Liberalnych Demokratów, wzięła się głównie z wizerunku, który sprzedał całej Anglii w debatach telewizyjnych jej przywódca Nick Clegg. Wykazując się błyskotliwością oraz świetnym obyciem z kamerami. Spodobało się to opinii publicznej, Torysi byli zrozpaczeni, Partia Pracy od miesięcy pogodzona ze swoim losem, wiedziała że Anglicy nie chcą widzieć u władzy jej przedstawicieli, ale ta sytuacja nie spodobała się Murdochowi. Warto również wspomnieć tutaj przy postaci właściciela News Corp., że istnieje jakaś fenomenalna symetria, między wyborami dokonywanymi przez Anglików, a poparciem udzielanym zwycięskim partiom przez Murdocha. Otóż od kampanii z 1979 roku, faworyzującej Thatcher, za każdym razem kiedy wszechwładny Ruppert mówił „popieram”, zwyciężał jego wybór, to znaczy wskazana partia. I tak od 1979 roku wspierał Konserwatystów, nawet w wyborach z 1992 roku, kiedy wszyscy mieli już dość konserwatystów, i nikt nie dawał im szans, jego głos doprowadził do zwycięstwa Johna Majora. Ale już w kolejnych wyborach wspierał Partię Pracy i ta analogicznie zwyciężała. Aż do wyborów w 2010 roku, kiedy to kolejny raz wskazał palcem na Davida Camerona stojącego na czele Konserwatystów. W krytycznym momencie, kampanii, kiedy wskaźniki Torysów spadały, pojawiły się w prasie artykuły sugerujące na kogo należy głosować. Jakimś sposobem ta choroba dopadła również „wszechopiniotwórczy” The Economist, gdzie w ostatnim przedwyborczym numerze czytamy „głos należy oddać na partię Konserwatywną bo to najlepszy wybór”.
 
 
Jednak rozstrzygającym i niezwykle wymownym, było ostatnie posunięcie Rupperta Wielkiego, wskazujące wahającym się Anglikom, na kogo należy głosować. Dzień przed otwarciem lokali wyborczych The Sun miał taką okładkę:
 
 
 
Warto tutaj zaznaczyć, jeszcze jeden istotny fakt wiążący się z tą gazetą. Jej codzienny nakład wynosi około 3 milionów egzemplarzy! A każde wydanie czyta prawie 8 milionów osób! Siła oddziaływania jest zatem ogromna.
A okładka niezwykła, właściwie z niesamowitą myślą - tonący pod ciężarem kryzysu statek, o nazwie Wielka Brytania, ma już tylko ostatnią nadzieję, której na imię David Cameron i Konserwatyści. Hasło: „Nasza jedyna nadzieja” i „Wierzymy w Camerona”. Czego więcej trzeba w czasach niepokoju, niestabilności gospodarczej, tak, tylko silnego ramienia Konserwatystów z Cameronem na czele. Tak mówi Ruppert Wielki. Symbolika plakatu w stylu pop – artu, przemawia  do wszystkich. Niezainteresowanych twórców artystów, jak i zwykłych pracowników. Jest jeszcze jeden element tego plakatu, który nie daje spokoju. Duma, którą emanuje postać Camerona, tęsknota za potęgą, gospodarczą, silnym funtem, panowaniem gospodarczym, polityką imperialną i dominacją na morzach. Nadinterpretacja? Raczej nie, nad tym „dziełem”, jak się okazuje, pracowało kilkudziesięciu specjalistów z różnych dziedzin.
Prawdą jest że Konserwatyści do większości, niezbędnej do rządzenia, potrzebują jeszcze 20 głosów innej partii, prawdopodobnie Lib-Dem, ale odrabianie strat w ostatniej wyborczej prostej, było imponujące. Przede wszystkim dzięki potędze medialnej R. Murdocha.   
 

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka