Brockley Sid Brockley Sid
151
BLOG

Czarny ląd – czyli polityczny punkt krytyczny.

Brockley Sid Brockley Sid Polityka Obserwuj notkę 4

 

Jackob Zuma czyli polityczny zabójca
 
 
Prezydent Republiki Południowej Afryki, słynie z przewrotności, jednak nie takiej inteligentnej, dającej do myślenia, ale takiej, która przyprawia o ból głowy nawet jego zwolenników, bowiem jego poczynania z reguły są albo jaskrawym kłamstwem, albo mocnym nadużyciem. I tak na przykład od lat, na łonie politycznym, odbywa się tam dyskusja na temat zwalczania i zapobiegania HIV. Wszelkie zabiegi, do tej pory dokonywane, mające rozbudzić świadomość społeczną w kraju, przynosiły niewielki efekt. Warto tutaj wspomnieć, że każdego roku ok. 365 tysięcy osób umiera z powodu HIV/AIDS! Poza tym 18% dorosłych mieszkańców, choruje na tę chorobę, co stanowi 5.7 miliona ogólnej liczby mieszkańców tego kraju.
 
 
 Jednak 25 kwietnia tego roku, kolejną kampanię uświadamiającą, rozpoczął sam prezydent J. Zuma, i na oczach kamer sam poddał się badaniu na obecność tego niewyleczalnego wirusa. Z uśmiechem wyznał również, że wynik testu poda do opinii publicznej. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt że prezydent Zuma, prowadzi raczej rozwiązły tryb życia i stanowi raczej antytezę całej kampanii. W 2006 roku w trakcie procesu o gwałt, przyznał się do uprawiania seksu bez zabezpieczenia, z kobietą o której wiedział, że jest nosicielką HIV. Na koniec przyznał również, że aby zapobiec zarażeniu, tuż po stosunku wziął prysznic żeby zmyć wirusa! Chyba fakt posiadania przez prezydenta Zumę 20 dzieci z 8 różnymi kobietami, po poprzednich oświadczeniach, nie poprawia sytuacji. Właściwie można byłoby w tym miejscu zakończyć rozważania na temat, świadomości, dojrzałości politycznej i obłudzie- powiedzeniem - ryba psuje się od głowy, i to pasuje tutaj znakomicie.
 
 
Ale problemy, z którymi boryka się RPA, są przede wszystkim obrazem problemów całego kontynentu. Bo kryzys polityczny nie jest jedynie odosobnionym problemem tego kraju, a jest bardzo typowy dla całego regionu. ANC czyli Afrykański Kongres Narodowy, który sprawuje władzę w RPA od upadku apartheidu w 1994 roku i którego reprezentantem jest Jackob Zuma, przeżywa silny wewnętrzny kryzys, spowodowany walkami frakcji i korupcją. Unia Afrykańska utworzona na wzór Unii Europejskiej, w której znaczącą rolę odgrywa właśnie RPA, jest świetnym przykładem kryzysu politycznego dręczącego kontynent afrykański. Jej podstawowym zadaniem miała być walka przeciwko wojnom i dyktaturom, oraz jednoczesne przygotowanie pod zjednoczenie kontynentu. Tyle z założeń, które pozostały jedynie wirtualną rzeczywistością. Jak twierdzą sceptycy Unia Afrykańska jest skazana na porażkę, gdyż jest czymś w rodzaju „syndykatów dyktatorów”, któremu nie przewodzi żadna myśl, a jedynie interes prywatny.
 
 
Zimbabwe i reszta świata
 
 Zimbabwe nazywane niegdyś spichlerzem Afryki, jest jedynie cieniem państwa. Przez trzydzieści lat rządów despoty Roberta Mugabe, kraj pogrążony jest nie tylko w nieustannym kryzysie politycznym, ale również gospodarczym. Aby zapobiec hiperinflacji sięgającej kilku milionów procent, w zeszłym roku zrezygnowano z waluty narodowej a środkiem płatności został dolar amerykański. Średnia życia w tym kraju wynosi 37 lat, biali farmerzy zostali albo wypędzeni z kraju albo zamordowani, a wszystko to w imię promowanych przez prezydenta Mugabe haseł polepszenia standardów życia (bezrobocie wynosi 48%). Zresztą, być może problem nieustannie łamanych w Zimbabwe praw człowieka, zostanie w końcu właściwie nagłośniony na forum międzynarodowym, ponieważ kropkę nad i, w całkowitej eliminacji światowych standardów ekonomicznych, postawiła ustawa, przeforsowana niedawno przez parlament tego kraju. W myśl tego aktu, wszystkie firmy o wartości przekraczającej 500.000 $, muszą przejść w posiadanie rdzennego mieszkańca Zimbabwe. W krwawej i rasistowskiej koncepcji R. Mugabe w której od wielu lat biali mieszkańcy kraju, tworzący niegdyś jego potęgę gospodarczą, byli traktowani na równi ze zwierzętami, teraz przyszedł czas na światowy biznes. I chociaż wydawało mi się to nieprawdopodobne, całkiem świetnie radziły sobie do tej pory w warunkach dyktatury i terroru, wielkie koncerny, Nestle, Impala Platinium Holdings oraz banki Barclays czy Standard Chartered.

W światowych salonach do niedawna popularne było kreowanie poglądu, że problemy trapiące kraje afrykańskie to czkawka po czasach kolonialnych, apartheidzie i ogólnemu zniewoleniu, należy dać tym krajom odrobinę pieniędzy i czasu a wszystko w niedługim czasie, przypominać będzie formułę demokratyczną. Czas oczywiście upływa, problemy piętrzą się coraz bardziej a nawet zachodni bankierzy i właściciele koncernów, zaczynają zauważać, że zagadnienie jest jakby nierozwiązywalne a pojęcie demokracji przepadło gdzieś za horyzontem. 

 

 

 

The Economist- Foreigners and local whirtes out
Le monde diplomatique – Sprzeczności i konsekwencje imperialnych ambicji Pretorii

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka