Brockley Sid Brockley Sid
1372
BLOG

Nasza klasa, czyli festiwal nienawiści

Brockley Sid Brockley Sid Kultura Obserwuj notkę 12

 

Na deskach londyńskiego Royal National Theatre, wystawiana jest szuka pod tytułem Our Class, polskiego reżysera Tadeusza Słobodzianka w przekładzie Ryana Craiga. W moim wypadku impulsem do obejrzenia tego dzieła były, liczne recenzje, pojawiające się w brytyjskiej prasie oraz duża popularność tej sztuki. Stąd też, przy ostatniej bytności w Londynie, skorzystałem z możliwości zobaczenia tego czym zasłużył sobie pan Słobodzianek, sięgając narodowych desek Wielkiej Brytanii. Odpowiedź przyszła szybko – tuż po pierwszym akcie.

 Jest to wytwór (nie mam w sobie więcej obiektywizmu, aby inaczej to nazwać) zawierający wszystko co najgorsze i najbardziej uwłaczające dla Polski i Polaków.

Motywem głównym jest zbrodnia dokonana na Żydach w Jedwabnem. Fabuła zaczerpnięta żywcem i obszernymi fragmentami z książki T. Grossa Sąsiedzi.Przedstawienie zaczyna się niepozornie. Oto niewielka klasa w prowincjonalnej szkole, a w niej grono uczniów. Wśród nich Zocha, Władek, Rachelka, Zygmunt, Dora, Abram, Heniek, Rysiek, Jakub Katz - w skrócie dzieci polskie dwóch wyznań, katolickiego oraz żydowskiego. Imiona wymawiane, przez aktorów, zupełnie poprawnie i całkowicie po polsku.

Dzieci są sobie bliskie i głęboko zaprzyjaźnione. Wszystko zmienia się nagle gdy wchodzi w życie konstytucja z roku 1935, wówczas to sama sztuka przekazuje widzowi jaki był nasz ówczesny kraj. Totalitarny prawie i przesiąknięty duchem antysemityzmu do szpiku kości – takim przedstawia go Słobodzianek. Idyllę przyjaźni, przerywa wyraźne asymilowanie dzieci żydowskich. Rozpoczyna się od przeniesienia do ostatnich ławek w klasie – mające podkreślić ich odmienność. Dochodzi do pierwszego zdarzenia, gdzie pobity zostaje kolega z klasy, którego jedyną winą było to, że był wyznania mojżeszowego i fakt, że zwrócił uwagę na akty przemocy stosowane przez wszystkich katolików wobec kupców. Pytając głośno: ”powiedz mi katoliku, gdzie w twoich 10 przykazaniach jest napisane że masz bić żydów, i niszczyć ich mienie?”.

Czas upływa a w przedstawieniu nienawiść Polaków wobec innowierców narasta. Rozpoczyna się II woja światowa a napięcie budowane z wielką starannością przybiera swój kulminacyjny punkt. Podziały religijne, zarysowują się coraz wyraźniej, a złudzenie przyjaźni między rówieśnikami z ław szkolnych odchodzi na dalszy plan. Wśród wielu niekonwencjonalnych i zazwyczaj podłych gestów Katolików, dochodzi do rzezi wszystkich mieszkańców miasta pochodzenia żydowskiego. Zostają oni zapędzeni na rynek główny. Prowodyrami są tylko i wyłącznie Polacy i nie ma innych uczestników. Setki żydów, przepędzane są jak bydło, przez wielką bramę z wiszącymi na niej swastykami. W międzyczasie, uzbrojeni w siekiery, maczety, pałki i noże Polacy dożynają niektórych przedstawicieli tej watahy. Na tym tle dochodzi do mniejszych, koleżeńskich dramatów. Jakub Katz niewinny żyd zostaje zamordowany z zimną krwią przez swoich współklasowiczów. Scena zajmuje około 15 minut, przepojonych skrajnym bestialstwem, wynaturzeń ludzkich postaci, gdzie na początku ofiara jest bita, a następnie, przyszły członek polskiego podziemia, rozbija wielkim kamieniem jej głowę. Czyni to z taką siłą, że jego mózg, rozpryskuje się na wszystkich, w tym duże jego części, na klatkę piersiową przyszłego partyzanta. Na tym nie koniec. Festiwal polskiego okrucieństwa (podkreślanego zresztą niezwykle wyraźnie przez całą sztukę) trwa. Po dokonaniu tej zbrodni, młodzi chłopcy udają się do domu koleżanki z klasy – żydówki. Walą do drzwi krzycząc – „otwieraj polska armia”!?. Tam dochodzi do gwałtu. Niezwykle okrutne, kolejne 10 minut, bestialstwa, którym raczy p. Słobodzianek widzów.

Następnie zgromadzeni na rynku miasta Żydzi w liczbie 1600 zostają wpędzeni i zamknięci w wielkiej stodole. Przez dach wlano naftę, którą następnie podpalono. Lecz dokładnie spalili się jedynie ci, którzy znajdowali się najbliżej płomieni, reszta zginęła przygnieciona ciałami innych, lub w kłębiących się oparach dymu. W tym młoda żydówka, z dzieckiem. Tragicznie opuszcza swego malutkiego synka, po czym rozpaczliwie stara się go odnaleźć. Umiera w piekielnych męczarniach nie znajdując malucha. Przesilenie zupełne, okrucieństwo Polaków wylewające się z każdej minuty przedstawienia. Następuje przerwa.

 Wreszcie. Nie mogę odnaleźć myśli, szok i zaskoczenie tak wielkie że nie mogę wstać z miejsca. A co najgorsze na korytarzach w trakcie pauzy słyszę jedynie zachwycone głosy Angoli, którzy mają możliwość obejrzenia części naszej historii. Wśród nich głosy: „Ah tak to było. Antysemityzm jak u Hitlera....” i tym podobne. Łyk wody, dźwięk dzwonka. Druga część katorgi teatralnej, która w sumie trwała 3 godziny i 10 minut. Myślę sobie, czym może zaskoczyć mnie teraz rodak, który tak nienawidzi swojej matki Ojczyzny? Impreza nienawiści trwa dalej. Czas po zbrodni, to wspólne poszukiwanie drogi zapomnienia o tym, co nastąpiło, bohaterów przedstawienia. Są również ocaleni żydzi, jeden ukryty w świniarni gospodarstwa koleżanki, oraz dziewczyna Rachelka ukryta na poddaszu przez kolegę z klasy. Owa Rachelka zmuszona jest w obliczu trwających pogromów poślubić Heńka, kolegę z lat szkolnych, aby uniknąć zagłady. Rozpoczyna się ślub żydowska dziewczyna zmienia imię na Marinna. A wszyscy żyjący bohaterowie, zaczynają z radością tańczyć na piaskowej imitacji grobu pogrzebanych 1600 osób. Karykaturalne pląsy na szczątkach zmarłych, mają uzmysłowić oglądającemu siłę kłamstwa i zapomnienia jaka trawi nasz kraj. Na dorosłe życie każdego klasowicza, w każdym dalszym momencie trwania spektaklu rzuca się cieniem zbrodnia z roku 1941, dokonana na kolegach.    

W tym jarmarku antypolskości wynotowałem, okrzyki wznoszone przez aktorów, a mające w zamiarze budowanie napięcia. „Typowi Polacy 5 minut chwały, a następnie dekady katastrof”!- w kontekście polskiego ruchu oporu, „Obserwuj i ucz się” – słowa padające z ust Polaka mówione do innego mieszkańca, w trakcie mordowania maczetą żyda.

        Jakie wrażenie odnosi widz, po tym żałosnym spektaklu. W perspektywie zjawiska społecznego jakim są setki tysięcy Polaków przebywający na Wyspach, to dostaje obraz wycinka naszej historii. Gdzie Polska to kraj nienawiścią i okrucieństwem płynący. A mieszkańcy kraju nad Wisłą? Tu p. Słobodzianek nie pozostawił złudzeń, ciemniacy o namaszczeniu katolickim, traktujący swoje wyznanie jako fundamentalizm wymagający krwi współmieszkańców. Do tego już starsi polscy bohaterowie to cwaniacy, wykorzystujący każdą okazję, aby wyłudzić grosz, a nad to pijacy bez pamięci i nałogowi kłamcy

Zresztą utożsamieniem wszelkiego zła, panującego w Polsce, wedle autora sztuki, jest wiara katolicka. Ona to, jawi się jako zarzewie fali antysemityzmu targającego cały kraj i panującego fanatyzmu. To Kościół wspiera i akceptuje wszystkie działania antysemickie. Postać księdza która pojawia się w przedstawieniu, to wręcz karykaturalny obraz despoty, hazardzisty, zabójcy, kłamcy, człowieka o zachwianej moralności bo agenta bezpieki, gwałciciela a przede wszystkim pedofila, wykorzystującego ministrantów. To właśnie kolega z klasy przyszły ksiądz, nie tylko morduje młodego żyda, ale również uczestniczy w zbiorowym gwałcie swojej koleżanki żydówki. 

To były 3 godziny i dziesięć minut żałosnej połajanki wszystkich polskich świętości. Jak bardzo trzeba panie Słobodzianek nienawidzić swojego własnego kraju aby stworzyć takiego paszkwilu, wywalającego z bebechami wszystko co historyczne i prawdziwe? Czy magia kasy, oraz sławy, powoduje że dla rangi dzieła należy lżyć i pluć na wszystko co należy do Polski i Polaków?

Do tego wrażenie dochodzi jeszcze kłamstwo historyczne, którym operuje twórca, dla zyskania oglądalności. Jakimś sposobem w tym niby dziele, członkowie polskiego ruchu oporu, w trakcie niemieckiej okupacji, „dostają rozkaz”, aby wyłapywać żydów i odstawić ich do gett! Lub, fakt że członkowie Polskiej Armii byli największymi i najbardziej zawziętymi oprawcami pogromów. Zresztą ta sztuka to wielkie kłamstwo, którego nie da się wyprostować. A widzowie bawili się przy tym świetnie, wsłuchując się w pospektaklowe opinie, przeplatały się głosy że: „warto jest poznać kawał europejskiej historii”.

Warto jako podsumowanie przypomnieć tezę filozofa Holzapfa, że człowiek głupi nie może być dobrym. Prawda historyczna to nie proste „tak” lub „nie”, to skomplikowanie i wielopłaszczyznowość. Prawda nie jest „względna”, „subiektywna” nie polega na czystym widzi mi się jednego twórcy. Lecz jest rzeczą trudną i złożoną. Pan T. Słobodzianek nie skosztował jej nawet w niewielkim stopniu. Tylko napluł i pretensjonalnie obraził wszystko co polskie starając przypodobać się za wszelką cenę widzom zagranicznym.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura