Brockley Sid Brockley Sid
1084
BLOG

Bezimienne dzieło – Teatr Narodowy

Brockley Sid Brockley Sid Kultura Obserwuj notkę 4
Żyjemy bowiem w epoce straszliwej, jakiej dotąd nie znała historia ludzkości, a tak zamaskowanej pewnymi ideami, że człowiek dzisiejszy nie zna siebie, w kłamstwie się rodzi, żyje i umiera i nie zna głębi swego upadku. 
S. I Witkiewicz
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
W wewnętrznej kieszeni marynarki znalazłem po wczorajszym  wieczorze dwie ulotki. W ramach rewolucyjnej akcji agitacyjnej cały Teatr Narodowy został zasypany wycinkami, tezami manifestu komunistycznego o religii, formie i metafizyce.  Żywo zareagowała publika, gdy w jej ręce trafiły elementy układanki reżyserskiej Jana Englerta, forma przedstawienia przeniosła się na widza, tak jak pewnie chciałby tego S.I Witkiewicz.
 
Dotychczasowa krytyka teatralna radziła sobie w takich wypadkach  łatwo, mówiła: brak życia, ludzie papierowi, dramat powinien dawać żywych ludzi itd. Natomiast premierowa sztuka Bezimienne dzieło wystawiana od wczoraj na deskach Teatru Narodowego, nie daje się zamknąć w tym oklepanym szablonie. Widz otrzymuje coś więcej, elementy których nie może się spodziewać. Sztuka w adaptacji J. Englerta wprowadza marionetki, postacie abstrakcyjne, chociaż reprezentujące klasy społeczne, dwoiste, lub nawet niekonsekwentne. Jednak tylko dlatego, że sprawdzian „życia” tej sztuki tkwi gdzie indziej niż w poszczególnych figurach. Chodzi o to co w życiu najważniejsze, formę lub treść, zerwanie z  beznadziejną nudą, konflikt ale również wewnętrzną walkę metafizyczną człowieka. Jest to przede wszystkim dramatyczna gra filozoficznych pomysłów różnej jakości, coś jakby połyskliwa mozaika, zabawa modernistycznej myśli, która sobie odpoczywa. I znalazłszy takie nowe kryterium, daje widzowi wiele radości.
 
 
Englert wykonał kawał dobrej roboty dostosowując te elementy twórczości Witkacego, powstałe przed kilkudziesięciu laty, do wymogów współczesności. Sztuka jest zarówno doskonałym łykiem filozofii Witkacego, jak również historii przestawionej z perspektywy teatralnej lecz zupełnie alternatywnej.  
 
Wybierając się na przedstawienie, trzeba mieć przygotowany kod, dzięki któremu kunszt przedstawienia będzie łatwiejszy do odgadnięcia. Stanisław Ignacy Witkiewicz to pesymista. Walczył po stronie caratu, w I wojnie światowej, widział w tym drogę do niepodległości Polski. Został ranny, doświadczył rewolucyjnej pożogi, której stał się ofiarą. Musiał się ukrywać i uciekać. Był świadom, że rewolucja jest nieuchronna, a jej konsekwencje tragiczne. Swoje życie wieńczy samobójstwem zaraz po tym gdy Związek Radziecki atakuje Polskę we wrześniu 1939 roku.
 

Bezimienne dzieło, to sztuka moim zdaniem bardzo dobra. Przede wszystkim dlatego, że nie ulega warszawskiej zarazie kabaretowej. Brak tutaj drobiazgowego dowcipu, jest coś więcej, treść reżyserska w otoczce skondensowanej zawartości ambitnego dzieła Witkacego.  

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura